Przed kilkom dniami do dymisji podał się
dyrektor Zarządu Transportu Miejskiego Bogusław Bajoński. Nazwisko okazało się zresztą nieprzypadkowe, bo Miasto Poznań musi dopłacić jeszcze
bajońskie sumy, by system poznańskiej karty miejskiej
PEKA funkcjonował sprawnie i był dobrze zabezpieczony informatycznie. Na początek
mówi się o kwocie 17 milionów złotych potrzebnej od zaraz z budżetu miasta.
Wiadomość o dymisji dyrektora
ZTM bardzo ucieszyła radnego
Tomasza Lewandowskiego, który wraz z kilkoma paniami założył jakąś
lokalną inicjatywę polityczną, ale mimo to trzyma się wraz ze
Aniołkami Lewego foteli w
Radzie Miasta, zdobytych za pieniądze
SLD, którymi gardził i korzysta z tego, że jest
koalicjantem Jacka Jaśkowiaka. Jako że Platforma Obywatelska w Poznaniu liczy niewiele ponad 100 działaczy, a obsadziła już około 200 etatów w mieście, natomiast tzw. społecznicy z
Prawa do Miasta obsadzili więcej etatów niż ich stowarzyszenie ma członków, to dla
Tomcia Paluszka oraz jego krewnych i znajomych otwierają się szerokie perspektywy do awansów i Tomaszek z nich pewnie bardzo skwapliwie skorzysta. Kilkanaście lat praktyki robi swoje. Czai się więc na obsadzenie jakimś swoim protegowanym stanowiska dyrektora ZTM.
Niezależnie od tego kto zostanie szefem ZTM, pieniądze trzeba będzie jednak znaleźć i projekt
PEKI domknąć, bo poszło już na niego grubo ponad
100 milionów złotych i cofnąć się tego już nie da. Ważniejsze niż personalia, jest znalezienie tych pieniędzy, bo budżet miasta nie jest z gumy i nie zniesie kolejnego niespodziewanego wydatku. I zresztą nie ma powodu, by z budżetu dotować ZTM, infrastruktura związana z transportem miejskim powinna być bowiem utrzymywana przez tych, którzy z niej korzystają i
nie powinno być w tym zakresie równych i równiejszych. Jest natomiast jedna grupa, która cieszy się specjalnymi względami i otrzymuje specjalne ulgi, mimo że nie są to osoby niepełnosprawne…, no w każdym razie nie maja takich orzeczeń. Mowa oczywiście o
ROWERZYSTACH miejskich.
Wszystkie osoby korzystające z infrastruktury drogowej ponoszą koszty związane z korzystaniem z niej.
Właściciele jakichkolwiek pojazdów napędzanych paliwem, płacą podatek drogowy, który stanowi część akcyzy, a przeznaczany jest na rozbudowę i naprawy dróg. Właściciele samochodów ciężarowych, ciągników siodłowych i balastowych, przyczep i naczep oraz autobusów zobowiązani są opłacać podatek drogowy w urzędzie miasta. Osoby korzystające z miejskiej komunikacji zbiorowej płacą zaś za to kupując bilety czy właśnie kartę PEKA, płaci się nawet za korzystanie z systemu roweru miejskiego. Ze współponoszenia kosztów utrzymania i rozbudowy infrastruktury drogowej,
WYŁĄCZONA jest tylko jedna grupa i to grupa najgłośniej wypowiadająca się w sprawie tejże infrastruktury, a także uzyskująca największe korzyści z rozwoju i przebudowy tej infrastruktury.
ROWERZYŚCI miejscy.
Nieoficjalnie mówi się o tym, że
dyrektor Bajoński planował rozszerzenie grona użytkowników karty PEKA także na rowerzystów miejskich i to właśnie, w nie mniejszym stopniu niż błędy w zarządzaniu ZTM, zadecydowało o jego dymisji. Przypomnieć bowiem warto, że od wyborów wygranych przez
znanego poznańskiego cyklistę Jacka Jaśkowiaka minęło już półtora roku, a kwestiami transportowymi w mieście od początku zarządza
drugi rowerowiec wiceprezydent Maciej WUDARSKI, i przez ostatnie kilkanaście miesięcy akceptowali oni działalność zarządu ZTM, ba nawet w ZTM umieszczali swoich protegowanych na atrakcyjnych etatach. Znieśliby jeszcze kolejne dopłaty do ZTM, ale podobno zamachu na wolność rowerzystów nie mogli wybaczyć dyrektorowi ZTM.
Rowerzyści miejscy to wszak najważniejsza zorganizowana grupa, która popiera obecną ekipę i ma moc zorganizowania akcji poparcia.
Środowiska LGBT (lesbijki, geje, biseksualiści i transwestyci) gromadzą bowiem po kilkadziesiąt osób na swoich rokrocznych manifach, natomiast
KOD-owcy następną pikietę planują podobno na placyku (dawnym parkingu) przy urzędzie miejskim, bo gdy się zbierają na placach, to nawet przechodnie ich nie zauważają.
Plan objęcia kartą PEKA rowerzystów miejskich byłby wyrazem elementarnej
sprawiedliwości i solidarności społecznej, do której rowerzyści tak usilnie nawołują. Nie może być bowiem tak, że jest grupa uprzywilejowanych użytkowników infrastruktury drogowej, która z niej korzysta „na gapę” a inni frajerzy za nich płacą.
Działacze miejscy i aktywiści rowerowi, którzy mają zawsze gęby pełne frazesów o wspólnotowości, solidarności społecznej i konieczności budowania wspólnoty wokół celów wspólnotowych, nie będą się na pewno chcieli z tej wspólnoty wykluczyć, dla oszczędzenia jakichś parudziesięciu złotych miesięcznie. Objęcie rowerzystów kartą PEKA wpisywało się będzie zresztą doskonale w nową politykę komunikacyjną
prezydenta Poznania Jacka Jaśkowiaka, który planuje przekształcić jedną z nitek ulicy Grunwaldzkiej w ścieżkę rowerową, a na zarzuty, że takie działania doprowadzą do opuszczania miasta przez ludzi korzystających z samochodów, którzy przestaną w mieście płacić podatki, odpowiedział buńczucznie, że
nie potrzebuje podatków od kierowców. Podatki są jednak miastu niezbędne do funkcjonowania, więc skoro nie od kierowców, to pewnie zamierza je ściągnąć od rowerzystów, których do zamieszkania w Poznaniu tak bardzo zaprasza i zachęca.
Karta PEKA dla rowerzystów byłaby pierwszym krokiem w tym kierunku i dlatego bardzo popieramy pomysł jej wprowadzenia. Nie jesteśmy szczególnymi miłośnikami rowerzystów, którzy
kradną kierowcom drogi, a i tak rozjeżdżają pieszych na chodnikach, ale tu nie chodzi o lubienie, ale o elementarną uczciwość i bardzo poważne pieniądze. Środowiska rowerzystów głoszą, że w Poznaniu z roweru jako podstawowego środka komunikacji korzysta
ponad 30.000 osób. Gdyby opłatę za kartę
PEKA dla rowerzystów ustalić na jakimś zupełnie minimalnym poziomie rzędu
3 złote dziennie (tyle co godzina parkowania czy jednorazowy krótki przejazd tramwajem), to dawałoby
90 zł miesięcznie, a dzięki temu
w ciągu miesiąca do kasy ZTM wpłynęłoby prawie 3 miliony złotych. Rocznie budżet ZTM zyskałby dodatkowe
36 milionów złotych, czyli 200% tego, czego mu dzisiaj brakuje. Co więcej nie byłaby to jednorazowa zapomoga, tylko stały wpływ do budżetu, który w kolejnych latach przekierowany mógłby zostać
na inwestycję w infrastrukturę transportową, a to w znacznej mierze sprowadza się do powstawania kolejnych dróg rowerowych, które cyklistom fundują kierowcy samochodów oraz użytkownicy transportu publicznego, co jest skrajnie nieuczciwe. No i byłoby z czego utrzymywać
etat OFICERA rowerowego.
Zarzuci nam pewnie wielu czytelników, że nasze wyliczenia są wyssane z palca, że nie ma w Poznaniu 30.000 rowerzystów miejskich, a nawet
300 trudno będzie nazbierać i nie będzie z tego pomysłu pieniędzy, a tylko zamieszanie. Takie zarzuty czynią nasz apel o wprowadzenie
PEKI dla rowerzystów jeszcze ważniejszym. Jeśli bowiem faktycznie się okaże, że jest ich w Poznaniu zaledwie kilkuset i tylko tylu zamierza – choćby w ten symboliczny sposób – ponosić koszty korzystania z miejskiej infrastruktury transportowej, to wówczas należy zadać sobie pytanie –
Komu służą te gigantyczne wydatki na infrastrukturę rowerową? Po co powoływani są specjalni urzędnicy dla rowerzystów? Skoro bowiem sprawa dotyczy zaledwie kilkuset osób, to jest to grupa tak marginalna (tyle co dwa tramwaje), że należy natychmiast zaprzestać rozbudowy infrastruktury rowerowej, która nikomu nie służy i oddać ją kierowcom oraz pieszym.
Nie może być bowiem tak, że w
Wolnym Mieście Poznaniu, grupka kilkuset ludzi
wymusza na władzach miasta gigantyczne wydatki na spełnienie ich fanaberii, natomiast wszyscy mieszkańcy Poznania swoimi pieniędzmi oraz swoim czasem zmarnowanym na sterczenie w korkach, płacą za to żeby kilkudziesięciu osobom jeździło się lepiej rowerami. Sytuacja z jaką mamy obecnie do czynienia, gdy nikt nie zna prawdziwych potrzeb mieszkańców, nikt się nimi nie interesuje, a grupka krzykliwych cyklistów wymusza dla siebie inwestycje, etaty miejskie oraz opracowania i audyty, to nie demokracja a zwykły
TERRORYZM ROWEROWY.
Najwyższy czas skończyć z traktowaniem rowerzystów miejskich jako świętych krów, które mają prawo tarasować ulice i chodniki, a pozostają w tym
całkowicie bezkarni. Czas żeby rowerzyści, którzy bardzo gromko domagają się dla siebie kolejnych ułatwień, zaczęli także
ponosić koszty związane z infrastrukturą transportową. Demokracja o której tyle krzyczą rowerzyści polega bowiem na tym, że ma się
PRAWA, ale ma się także
OBOWIĄZKI.
APEL: Niniejszym wzywamy Prezydenta Poznania Jacka Jaśkowiaka oraz vice Prezydenta Macieja Wudarskiego do dawania DOBREGO przykładu poznańskim rowerzystom i zakupienia comiesięcznej ROWEROWEJ KARTY PEKA.
Piszcie do nas na : zlylokator@gmail.com
Informacja: Zły Lokator nie posiada poglądów politycznych.Zły Lokator stoi na straży świętego prawa własności. Zawsze.Facebook : Zły Lokator PoznańTo nasza siła nie nasza słabość.Uczciwi urzędnicy miejscy i mieszkańcy Poznania! Stronawww.zlylokator.eu powstała właśnie dla Was! Informujcie anonimowoZłego Lokatora o patologii zżerającej nasz Poznań, o raku który toczyto miasto o łapówkach i nieprawidłowości wszelkiej maści. Dyskrecjagwarantowana. kontakt: zlylokator@gmail.com
Dziadziuś pracował w resorcie? Zacznij używać polskich znaków i przecinków, ty purysto językowy od siedmiu boleści.
Skoro pan prezydent nie potrzebuje podatków od kierowców, to niech ich nie pobiera, a wtedy się okaże kto płaci za utrzymanie chodników i dróg rowerowych. Piesi, szanowny panie, w przeciwieństwie do rowerzystów, nie skrzeczą, że brak im miejsca na chodnikach i nie żądają ich poszerzania kosztem dróg. Słusznie zresztą, bo wkrótce inwalidzi, deskorolkowcy i wrotkarze zaczęliby żądać osobnych pasów dla siebie.
nie wrzucaj wszystkich do jednego worka. Ja na przykład na przejsciach zawsze przeprowadzam nawet jak jest sciezka wydzielona. Na zwezeniach tez przeprowadzam. W Twojej rodzinie nikt nigdy na rowerze nie jezdzil? A jak tak to co pedały same? Twój ojciec i matka = pedały? A jako dziecko na rowerze nie jezdziles? Obrazasz ludzi którzy jezdza przepisowo a nawet bardziej niz przepisowo licza sie z innymi uczestnikami ruchu. Skad ten jad? Jakies braki?
czyli według ciebie rowerzysta nie pedałuje?
To wtedy rower przestanie się opłacać. Rowerzysta wsiądzie w furę (bo nie każdy jeździ rowerem dla idei, większość ma także auta), a wtedy zrobi się wszystkim jeszcze ciaśniej na drogach, dostawca niczego nie dowiezie, dziecioki do szkół i przedszkoli nie dotrą...
Jakich dorosłych? Ty masz dopiero 7 lat! Bob Budowniczy się znalazł...
Tak, wiem, 500 zł. I to na drugie. Naprawdę, trzeba być patriotą.
Wnuka? A ile jest dotacji na wnuka?
Nie no, co mam nie lubić. Diabeł też człowiek, yyy.... to znaczy w pewnym sensie, ale mniejsza z tym. Tak, wasza diabelska stolica jest za..., no. Byłam tam kilka razy z wizytą służbową. Widziałam nawet... HA... kilku diabłów na... uwaga! NA ROWERACH! Co, paliwa już brakuje?