Miasto nęka lokatorów… dochodzeniem zaległych czynszów za najem.Wielkopolskie Stowarzyszenie Lokatorów przyjęło na swój rachunek bankowy 125 000 zł haraczu, jaki od właściciela kamienicy u zbiegu ul. Szkolnej i ul. Paderewskiego wymusiła bojówka anarchistyczna dowodzona przez anarchistę o pseudonimie „Bartek”. „Działaczki lokatorskie” wiedzą, że tym razem będą musiały się z wydatkowania tych pieniędzy rozliczyć, bo przeszły one przez konto bankowe, a nie – jak to zwykle dotąd bywało – kopertą wręczoną w kancelarii adwokat Agnieszki Rybak-Starczak. W związku z powyższym działaczki lokatorskie poszukują rozwiązania, które pozwoliłoby im bezpiecznie przetransferować pieniądze z konta Wielkopolskiego Stowarzyszenia Lokatorów na konto mecenas Agnieszki Rybak-Starczak, a stamtąd je wypłacić i się nimi spokojnie podzielić. Jako że sprawa stała się publiczna muszą to zrobić ostrożnie i bezpiecznie, w związku z tym wymyśliły, że idealnie byłoby to „rozpisać” na jeden proces, który byłby powtarzalny i gdzie przeciwnikiem byłby jeden podmiot, najlepiej Miasto Poznań. Znalazły wreszcie doskonały pretekst, a dotyczy to spraw wytoczonych przez Miasto Poznań lokatorom, którzy nie płacili czynszów i Miasto musiało za nich zapłacić odszkodowania prywatnym właścicielom mieszkań.
Historia choroby była bardzo prosta:
Część pierwsza: - Lokatorzy nie płacili czynszów za wynajmowane mieszkania.
- Właściciele tych mieszkań pozwali lokatorów do sądu o eksmisję
- Sądy zobowiązały Miasto do zapewnienia tym lokatorom lokali socjalnych
Część druga: - Lokatorzy nadal mieszkali w prywatnych mieszkaniach i nadal nie płacili czynszów
- Miasto nie wywiązało się z obowiązku zapewnienia lokali socjalnych lokatorom
- Właściciele mieszkań pozwali Miasto Poznań o odszkodowanie za czynsze lokatorów
- Sądy zasądziły odszkodowania od Miasta Poznań dla właścicieli mieszkań.
Część trzecia:- Miasto Poznań wypłaciło odszkodowania właścicielom mieszkań
- Miasto Poznań pozwało lokatorów o zapłatę odszkodowań za niezapłacone przez nich samych czynsze
- Wielkopolskie Stowarzyszenie Lokatorów jest oburzone że lokatorzy mają płacić czynsze lub odszkodowania i żąda wycofania pozwów, jak zwykle staje ono w obronie kombinatorów i oszustów, zgodnie z zasadą podobieństwa.
Plan działaczek lokatorskich na „sprywatyzowanie” haraczu – otrzymanego w formie wsparcia dla ich stowarzyszenia pieniędzy – był jeszcze prostszy:
- w maju działaczki spotkały się pod urzędem Miasta, a na anarchistycznym portalu i w „Gazecie Wyborczej” napisano, że była to pikieta, protest przeciwko temu, że Miasto domaga się by lokatorzy zapłacili za mieszkania, z których korzystali,
- w listopadzie, działaczki spotkały się przy kawie i napisały pismo do Rzecznika Praw Obywatelskich, o nieludzkiej i antyspołecznej polityce Miasta Poznania, które każe lokatorom płacić za korzystanie z mieszkań,
- w grudniu działaczki miały objąć etaty w miejskim Biurze Interwencji Lokatorskiej, skopiować listę pozwanych lokatorów, przekazać ją do kancelarii Agnieszki Rybak-Starczak, która mianując się pełnomocniczką tych wszystkich lokatorów podjęłaby działania zmierzające do wycofania tych pozwów przez Miasto;
- w styczniu patron „działaczek lokatorskich”, szef komisji mieszkalnictwa w Radzie Miasta, radny Tomasz Lewandowski miał wyrazić oburzenie antyspołeczną polityką Miasta Poznania, Miasto Poznań miało wycofać pozwy, bo wszak wiceprezydent Stasica wszystko konsultuje z radnym Lewandowskim,
- w lutym kancelaria Agnieszki Rybak-Starczak mogłaby więc wystawić Wielkopolskiemu Stowarzyszeniu Lokatorów 330 faktur po 300 złotych + VAT każda za „pomoc prawną” udzieloną pozwanym przez Miasto Poznań rodzinom
Dzięki tak zaplanowanemu manewrowi znalazłby się pretekst, a nawet 330 pretekstów i kwota 121.770 zł (300 zł + VAT x 330 sztuk) przelana by została z konta Wielkopolskiego Stowarzyszenia Lokatorów na konto bankowe kancelarii adwokat Agnieszki Rybak-Starczak, a stamtąd można by te pieniądze już legalnie wypłacić, podzielić się nimi, i jeszcze w sprawozdaniach Wielkopolskiego Stowarzyszenia Lokatorów można by napisać, że się pomogło 330 rodzinom, wstrzymując, a nawet umarzając postępowania sądowe o zapłatę, bo póki co jakichkolwiek sukcesów brak.
Powyższy plan pokazuje dobitnie dlaczego „działaczkom lokatorskim” tak bardzo zależało na otrzymaniu etatów w miejskim Biurze Interwencji Lokatorskiej. Nie chodziło tylko o tłuste posadki dla Anastazji Molgi i Katarzyny Czarnoty ale także o dostęp do informacji poufnych, które miałyby ogromne znaczenie dla terroryzowania Miasta Poznania przez tę „organizację lokatorską”.
Właściciele prywatnych mieszkań przestali się bowiem bać działaczek lokatorskich, bojówek anarchistycznych, kancelarii mecenas Agnieszki Rybak-Starczak i współpracujących z nimi w tym procederze żurnalistów „Gazety Wyborczej”. Właściciele kamienic przestali się bać opisania przez żurnalistę Żytnickiego ani pikiet pod swoimi biurami, bo bycie w sporze z anarchistami i „Gazetą Wyborczą” zaczęło być w Poznaniu w dobrym tonie. Kolejni właściciele pozywają już „Gazetę” o odszkodowania, a poza tym stać w jednym szeregu z opluwanymi przez Żytnickiego i jego wspólników: prezesami banków, posłami, senatorami, biskupami, prezydentami miasta, poważnymi adwokatami i bogatymi developerami, którzy także mają problemy z anarchistami i „Gazetą Wyborczą”, to już w Poznaniu nie wstyd ale splendor.
Wymuszanie haraczy od właścicieli kamienic było bardzo dochodowym interesem działaczek lokatorskich i anarchistów, trudno im się pogodzić z tym, że te czasy hossy się skończyły i żeby mieć pieniądze trzeba ciężko pracować. Miasto Poznań wydawało się najlepszym „płatnikiem”, zwłaszcza gdyby w Urzędzie Miejskim zamontowana została V Kolumna złożona z „działaczek lokatorskich”.
Wszystko wskazuje jednak na to, że tak się nie stanie i łatwe pieniążki wymuszane na uczciwych przedsiębiorcach się skończą. A poza tym trzeba będzie się rozliczyć z pieniążków dotąd wyłudzonych, a zapowiadają się kontrole finansów i to zarówno Wielkopolskiego Stowarzyszenia Lokatorów jak i Kancelarii Adwokackiej Agnieszki Rybak-Starczak.
P.S. Jak dowiedzieliśmy się od naszego czytelnika wczoraj pod Urzędem Miejskim przy ulicy Matejki ( to tam gdzie miały pracować działaczki miejskie ) odbyła się Pikieta. Cytujemy zatem za naszym czytelnikiem:
Skład osobowy protestu:
1/ Anarchista Bartek (czytał z kartki i trzymał baner z lewej strony)
2/anarchista w czapce i płaszczyku( trzymał baner z prawej strony)
3/50cio letni anarchista Jarosław, chyba tata Bartka (trzymał megafon)
4/Kaśka Czarnota w swoim nieśmiertelnym prochowcu i objuczona niczym pustynny wielbłąd (trzymała fryzurę żeby jej wiatr nie potarmosił)
5/Anastazja Molga (rozdawała karteczki nie wiadomo komu i po co)
6/Przypadkowy zagubiony przechodzień.
Lista płac anarchistów i działaczek lokatorskich zmniejszona do
absolutnego minimum. Gdyby się jeden rozchorował to KLOPS protest by się nie odbył.
Gdyby protest odbywał się przy bardziej uczęszczanym przejściu dla
pieszych prawdopodobnie anarchiści zostaliby rozdeptani przez
przechodniów.
Oczywiście protest zabezpieczyły siły policyjne adekwatne do skali
zjawiska. Policjant sztuk 1 mały ,chudy, w czapce z daszkiem na
bakier.
DRAMAT działaczek lokatorskich i anarchisty Bartka trwa.
Zapomnieliśmy dodać że wśród uczestników pikiety nie było ani jednego rzekomo nękanego LOKATORA. Dziwne to trochę...
Uczciwi urzędnicy miejscy i mieszkańcy Poznania! Strona
www.zlylokator.eu powstała właśnie dla Was! Informujcie anonimowo
Złego Lokatora o patologii zżerającej nasz Poznań, o raku który toczy
to miasto o łapówkach i nieprawidłowości wszelkiej maści. Dyskrecja
gwarantowana. kontakt: zlylokator@gmail.com