Podczas tegorocznych wakacji na kółkach przejechałem około trzech
tysięcy kilometrów i przemierzyłem Polskę od jej najdalszych obszarów
południowo-wschodnich po sam skraj na północnym zachodzie. Byłem i
przejeżdżałem przez Beskid Niski, Góry Świętokrzyskie, Wyżynę Małopolską,
niziny mazowieckie, Ziemię Łódzką, pojezierza wielkopolskie i
zachodniopomorskie, Pobrzeże Szczecińskie, Wolin po Uznam.
Po raz kolejny przekonałem się
jak pięknym krajem jest Polska i nie ma w tym stwierdzeniu nic czym można by
nawiązać do politycznej debaty o „Polsce w ruinie” czy „Polsce w rozkwicie”. Po
prostu widać przepiękne krajobrazy górskie, pojezierza, wielkie kompleksy
leśne, malownicze doliny rzeczne, wspaniałe wysoczyzny, urokliwe jeziora,
polany i wspaniałe polskie równiny.
Jednak takim zachwytom nad polską
przyrodą towarzyszą mi niestety smutne refleksje o tym, jak to – i nie waham
się użyć tego stwierdzenia – polskie bogactwo narodowe jest bezmyślnie
niszczone. Swoimi zasobami przyrody chwalą się bogate Stany Zjednoczone Ameryki,
przyroda jest elementem rządowej promocji bogatej Szwecji, Finlandii i
Norwegii, a bogactwo przyrodnicze jest włączane do programów rozwoju gmin w
niemieckich landach.
A w Polsce? A w Polsce głośne są
te postawy, które w przyrodzie i jej ochronie widzą kłopoty i problemy, postawy
wręcz antyprzyrodnicze. Charakterystyczny dla Polski chaos przestrzenny jest
nie tylko kiczowaty, ale też bezpowrotnie tę przestrzeń niszczy. Zabudowywanie
wybrzeża morskie w miejscowościach turystycznych, zabudowywanie urokliwych
dolin rzecznych i obszarów na brzegach jezior to plaga dość powszechna. Zachwycamy
się porządkiem po niemieckiej stronie granicy tuż po jej przejechaniu, a
jednocześnie zgadzamy się na niszczenie krajobrazu po polskiej stronie –
architekci, wykonawcy, deweloperzy, politycy, urzędnicy, opinia publiczna…
Zachwycamy się przepięknymi,
folderowymi wręcz, alejami przy drogach w Toskanii, a jednocześnie nie umiemy
docenić alei przydrożnych w Polsce. Pełnią one – poza walorami widokowymi –
bardzo ważne funkcje: stabilizują stosunki wodne w regionie, ograniczają
stepowienie pól i chronią drogi przed zaśnieżeniem. W Polsce są one jednak
powszechnie wskazywane – za podszeptami durnych dziennikarzy – jako przyczyna
kolizji drogowych. Gdy słucham takich głosów za wycinką drzew przy drogach, to mam
wrażenie, jakby w Polsce drzewa wyskakiwały na drogi tuż przed samochody i
napadały na kierowców. A powody kolizji z drzewami są prozaicznie prostsze: to
pijani i rozwydrzeni kierowcy. Z
Hołowczycem włącznie.
Poszukujemy czystych jezior i
plaż do wypoczynku, a gdy już je znajdziemy potrafimy takie miejsce zmienić w
wielki śmietnik. Szukamy cichych jezior, a gdy je znajdziemy ciągniemy za sobą
głośne motorówki i ślizgacze i urządzamy tam głośne wyścigi i popisy. Szukamy ciszy
w lasach, a gdy ją znajdziemy zagłuszamy ją głośną muzyką i wrzaskami.
Zazdrościmy Zachodowi jego
bogactwa i poziomu rozwoju. Zobaczmy, że to bogactwo Zachód zawdzięcza również
zasobom przyrody. I że potrafi je docenić.
A w Polsce czasami się słyszy, że
sieć Natura 2000 „zagraża rozwojowi gmin” i że „nadmierne wymogi ochrony
środowiska” uniemożliwiają prowadzenie inwestycji; że wpierw powinniśmy – jak
Zachód – zainwestować, a potem zabrać się za ochronę przyrody. Wielu decydentom
nie chce się zrozumieć, że ochrona przyrody jest jak najbardziej elementem
rozwoju gmin. Owszem, niekiedy utrudnia, ale w zdecydowanej większości ten
rozwój modyfikuje dając zasoby do rozwoju innych, pozaprzemysłowych, branż.
Pierwszą zorganizowaną, poza
organizacjami ekologicznymi, siłą społeczną, która doceniła znaczenie ochrony środowiska
dla rozwoju gmin były ruchy miejskie. Wzrastające w siłę stowarzyszenia tzw.
aktywistów miejskich dostrzegły wartość miejskich parków, zadrzewieni, jezior,
stawów i rzek płynących po miastach.
Takie miejskie pospolite ruszenie
proekologiczne przydałoby się na obszarach pozamiejskich, które są w wielu
wypadkach traktowane jako sypialnie dla dużych metropolii, a jednocześnie są
ofiarami niekontrolowanej i chaotycznej zabudowy. I niszczeją, na własne
życzenie swych mieszkańców.
Powtórzę: Polska to piękny kraj. Teraz
rzecz w tym, by to piękno uratować. Czasami przed nami samymi. Dla przyszłych pokoleń.
Polską przyrodę trzeba chronić na równi z polską pamięcią historyczną, na równi
z polskimi zabytkami, kościołami, zamkami i pałacami. Nawołuję do stworzenia
polskiego patriotyzmu ekologicznego!
fot. K.Mączkowski
|